|
Urodzony 11 lutego 1974 roku. Opublikował dwa zbiory wierszy: „Echo”
– Oficyna Wydawnicza MH – 1997 rok oraz
„XII kuszeń Animy” – Wydawnictwo Herbud –
1998. Trzeci w przygotowaniu. Download:
Najnowszy tom wierszy "Martwe Motyle" (pdf, 1,8MB)
|
Remigiusz Kociołek |
Prezentowane utwory:
Dzień dziecka
Obecna
Nowy Orlean |
Obraz
Mylenie
Więzień |
||
OBECNA | DZIEŃ DZIECKA | ||
na obrazie w twoim pokoju złamane drzewo wskazywało północ gdy bora rozhuśtał wiatraki powiedziałeś w domu że idziesz po chleb ale naprawdę wyszedłeś po zapomnienie na śmierć czekała na ciebie tam gdzie domy pochłaniał piasek wydm a kobiety nosiły czarczafy wieczna milcząca otoczyła cię spokojem a ty oddechem rozproszyłeś podniosły lot spadającego liścia lubiła gdy z nią tu przychodziłeś lubiła dotykać głaskać po powiekach zapraszać do siebie na skraju łąki usiadłeś samotny jak wtedy gdy nie przyszła na spotkanie patrzyłeś jak zmienia się kolor nieba i rośnie trawa ona jednoimienna o wielu twarzach obecna jak łodyga łodyga twojej głowy trwalsza niż pień uciekając znów zbliżyłeś się do niej xx MYLENIE |
jeśli
wiatr jest umysłem woda uczuciem ziemia ciałem ogień siłą to kim jest ten który stoi na brzegu i patrzy jak ogień trawi jego dom jeśli chłopiec staje się mężczyzną a dziewczynka kobietą to kim jest dorosłe dziecko które płacze w rogu pokoju jeśli umiem oddychać na brzuchu liścia jeśli drżę interwałem fali morskiej jeśli sięgam otchłani z której przyszedłem na świat dlaczego schnę jak deszcz obumieram na wyciągniętych dłoniach gasnę jak świt
lampa obraz łóżko szary korytarz w tanim hotelu z widokiem na postój pod stołem kot i mleko z popielniczki są tylko dwa ważne pytania co jest sensem takiego życia i co będzie na śniadanie
poza dobrem i złem czyli nigdzie po trzech miesiącach medytacji nad rozbitą szklanką naszego związku przyznaję ty malowałaś ja uwolniłem kontury i tak nikt tego nie kupi |
||
wiem że źle robię nucąc piosenkę o końcu świata jako swoją pijąc z brudnych czar mistyczną czarodziejkę przeciekając przez słodycz skłonnością do słoności jakby nie było czego innego do roboty do zamiatania do zaparzania do zapaplania jakby nocą światło taniało jakby przede mną nie zapisano słów które uważam za swoje wiem że źle robię myśląc jakby to było gdyby tu była pożądana i niezwykła jak piętka chleba gdyby oswoiła pościel targaną nocnymi wyrzutami sumienia wciśniętą między nogi jak przeszczep wiem że może źle robię gdy pozwalam by tacy jak ja bezkarnie od nowa spisywali świat i ku wielkiej dezaprobacie mojego ego chciałbym się mylić ale nie wiem co do czego |
WIĘZIEŃ noce zamieniają sen w odsiadkę i gdy ołówek nie klęczy przy lampce zawsze się znajdzie papier skóry i pióro paznokcia by bezczelnie tworzyć i choć mógłbym robić krzesła sprzedawać je sztuka po sztuce robię sztukę wiersza za darmo Powrót do poprzedniej strony |